… czyli ostatnie 500 km
Trafić do hotelu wcale nie było łatwo, szczególnie nocą.
Od granicy do hotelu było ok 8 km. Zaraz po przekroczeniu granicy droga przypomina jednak tunel ze słupków ostrzegawczych i żadnego skrętu nie było widać – musieliśmy zrobić kółko przez Rzepin.
Między Słubicami a Nowym Tomyślem autostrady jeszcze nie ma – przecież do Euro 2012 jest ciągle kupa czasu…
Tłuczemy się krajową dwójką, przy ruszaniu w kabinie zaczęło być czuć benzyną :/
W końcu wjeżdżamy na autostradę A2. Ach, ale za to jaka to autostrada! Całe dwa pasy w jedną stronę! A płacić po drodze trzeba 3 razy po 13 zł :/
Po przejechaniu tysięcy kilometrów bezpłatnymi autostradami w Niemczech, Holandii, Belgii i Anglii polska rzeczywistość boli :/
40 kilometrów przed Strykowem odbijamy na Łęczycę. Łowicz, Sochaczew, Błonie … i jedna z głównych tras wjazdowych do Warszawy zaczyna się korkować.
Do domu docieramy ok 20, lampka rezerwy zaczyna właśnie mrugać.
Po wyładowaniu części maneli zawieszenie z przodu uniosło się na tyle, że prawy dolny sworzeń zmienił położenie pracy i zaczął skrzypieć…
Ładę czeka teraz kolejne kilka(naście) miesięcy remontu …
Najpierw jednak musi znowu zacząć się poruszać o własnych siłach, ale o tym następnym razem.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.