… radziecki nominał.
Samochód z warsztatu odbierałem z nadzieją, że efekt wynagrodzi długie oczekiwanie. Jak się szybko okazało – głupią nadzieją.
Pierwsze oględziny w garażu i od razu wyszło kilka rzeczy:
- brak osłony pod silnikiem
- brak osłony termicznej rozrusznika
- ogólny bałagan we wszystkich przewodach
- niedokręcone cybanty przewodów chłodzenia
- pusty zbiorniczek wyrównawczy…
Dolałem ~2,5 litra płynu, więc po złożeniu silnik raczej zbyt długo nie chodził.
Scenariusz wyglądał pewnie tak – trzeba wszystko w końcu złożyć i oddać, tym co jest spaprane będziemy martwić się potem…
Jak się okazało, spaprane było dużo i ciągle wychodziły nowe rzeczy.
W tygodniu miałem umówioną regulację gaźnika i pełną geometrię przodu, wymianę wszystkich łożysk itp.
Przyczyny problemów z rozruchem wtedy jeszcze nie znałem – podejrzany był rozrusznik, ciasno spasowany silnik itp.
Próba dojechania w poniedziałek rano na regulację gaźnika skończyła się fiaskiem. Najpierw okazało się, że nie wchodzi 4 bieg. 5 już nie sprawdziłem, bo Łada zgasła na pierwszych światłach i rozrusznik już nie kręcił. Po zaholowaniu, w warsztacie odmówiono zajęcia się samochodem który nie odpala, więc Łada na holu wróciła do garażu.
W kolejny weekend udało się znaleźć przyczynę problemów – wyjątkowo duży luz osiowy wału korbowego.
Wraz z wałem przesuwało się koło zamachowe, które zaczęło trzeć o osłonę kielicha skrzyni biegów. Z tym problem sobie poradzono stosując podkładki…
Osłona sama w sobie jest pogięta. Farba w miejscu gdzie zamach o nią trał jest przypalona, a blacha jest wytarta jak szlifierką.
Blacha się pogięła pewnie już przy montażu/demontażu, a luz wału i ocierające koło zamachowe dopiero to uwidocznił.
Ciekawe czy w warsztacie byli już wtedy świadomi problemu, ale z braku czasu postanowili nic z tym nie robić (trzeba przecież znowu wyciągnąć silnik), czy tego nie zauważyli (co świadczy o nich jeszcze gorzej).
Zawozić Ładę znowu lawetą i niech poprawią ? Bez sensu… kto wie ile by to znowu zajęło i jaki byłby efekt.
W garażu przybył więc wyciąg i silnik po raz kolejny znalazł się poza budą
Potwierdziło się – zewnętrznego pierścienia oporowego po prostu nie było.
Niestety podpora została wytarta na tyle, że pierścień nie miał się już na czym opierać.
Z wierzchu blok był pomalowany i miałem nadzieję że w środku był umyty z nagaru – jak widać jednak nie. Wgnieceń w misce olejowej też nikt nie ruszył. Może za dużo chciałem.
Zawiozłem i pokazałem podporę w warsztacie – przyznali się do błędu, w obliczu takich faktów nie mieli zbytnio innego wyboru. Podali też rozwiązanie dające nową nadzieję – przełożenie podpory z innego silnika, nowe panewki i będzie ok. Kolejny raz nadzieja okazała się bezsensowna.
Pierwszym ostrzeżeniem, że to jest złe rozwiązanie był problem ze znalezieniem numeru katalogowego – podpora jest pasowana z blokiem. Informację potwierdziły 3 niezależne źródła… przy okazji „nasłuchałem się” na temat takiego pomysłu.
Blok stał się więc bezużytecznym kawałem metalu.
W sklepie w Rzeszowie na półce od wielu lat leżał fabrycznie zapieczętowany nowy blok 1.3 …
Po wstępnym myciu okazało się że jest niebieski…
Ze starego bloku było trzeba zdemontować dosłownie wszystko
Silikonu przy montażu nie oszczędzano. Było go wręcz za dużo – uszczelniacze były pozalepiane, a tam gdzie dano go na uszczelki, przekrój otworów znacznie zmalał.
Stary zostaje osprzęt, głowica, korbowody i wał, który na szczęście ocalał. Tłoki, pierścienie i panewki będą nominalne i nowe.
Nowe tłoki są spasowane z korbowodami i cała reszta rzeczy też już jest pozbierana. Zostało domyć nowy blok i przygotować wszystko do montażu.
Ciągle został jeszcze problem ze skrzynią, ale to wyjaśni się dopiero za jakiś czas, jak będzie kiedy się nią zająć. Upolowałem jeszcze jedną piątkę z Niwy, może uda się dzięki temu odzyskać trochę czasu.
Kilka punktów podsumowania
- brakujący pierścień to koszt kilkunastu PLN
- gdyby brakowało wewnętrznego pierścienia, problem uwidoczniłby się pewnie dopiero za jakiś czas, może dopiero gdzieś na trasie…
- 2 straconych miesięcy na prawdę będzie brakowało, a straconych nerwów nie odzyskam już nigdy
- sprawdziłem całość wykonania remontu, na szczęście.
[…] informacją o zakupie nowego bloku a wyjazdem sporo się działo. Pora to spisać, bo trochę czasu już minęło i sporo poszło już […]