… kierunek na Budvę
Zamek z poprzedniego zdjęcia
znajduje się w miejscowości Csesznek.
U podnóża zbocza na którym znajdowało się pole
było morze – Adriatyk.
Załogi, które nocowały bardziej w głębi pola, rano musiały stawić czoła „Podjazdowi prawdy”.
Nikt nie miał łatwo, ale Żukom i Nysom sprawiało to chyba największą trudność i wyglądało zwykle tak – redukcja, redukcja i gaaaaaz.
Zapowiadał się ciężki dzień, ale nim więcej udałoby się zrobić kilometrów, tym łatwiej będzie kolejnego dnia.
Wariant pierwszy to nocleg w Dubrovniku – dystans ok 530 km, z czego 3/4 autostradą.
Wariant drugi to nocleg w Budvie – dystans ok 650 km z przeprawą promem. Wykonalne, mając do dyspozycji autostradę i 5 bieg.
Późny wyjazd to nie była jednak dobra wróżba.
Pierwsze 40km drogi do autostrady wiodło tuż przy wybrzeżu.
Po kilku kolejnych zakrętach coś strzeliło i z kierownicy zaczął unosić się dym. Jak na złość nie było pobocza ani żadnego punktu widokowego :/ Samochód jechał i po kilkunastu sekundach dymienie ustało. Na najbliższym parkingu przyczyny nie było trzeba długo szukać – jeden z przewodów wiązki od pająka przełączników kierownicy przetarł się o śrubę wałka kierownicy.
Pająk był wymieniany w „ASO”, wiązka była jednak puszczona nieprawidłowo – razem z wałkiem (w obudowie kolumny jest na nią specjalnie przewidziane miejsce) i przy każdym obrocie kierownicy śruba ocierała o przewody, aż w końcu jeden przetarła. Jakości usług w „ASO” nadaje się do opisania w osobnym wpisie…
Na podziwianie widoków nie było już czasu, do autostrady zostało 25 km górskiej wspinaczki.
Na autostradzie podłączyłem się do dwóch załóg – Generała Jaruzela w czerwonej Ładzie 2107 i ZŁOMotu w zielonej Skodzie 120.
5-biegowa skrzynia podziałała na załogę generała jak magnes i każdy chciał ją wypróbować :)
Czasami zatrzymując się na zwykłej stacji benzynowej przy autostradzie można trafić na ciekawe widoki…
Na tej stacji zatrzymała się też załoga Red WARCZYburg team, Budva była już poza zasięgiem i pojechaliśmy już małym konwojem na nocleg w Dubrovniku.
Po drodze zaliczyliśmy jeszcze przejścia graniczne między Chorwacją a Bośnią i Hercegowiną – wszystko na odcinku ok 10 km.
Namiot znowu było trzeba rozbić po ciemku, ale było już bardziej płasko, śledzie też się dało wbić.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.