… powrót
Następny nocleg pozostał bez zmian w stosunku do pierwotnej trasy powrotnej – Nea Anchialos, Grecja.
Do przejechania było raptem 400 km, tym razem jednak wyjechaliśmy w miarę wcześnie, ok 10.
Na drogach generalnie pustki.
Za dnia było widać przez jaki most przejeżdżaliśmy wjeżdżając na półwysep Peloponez
Przez chwilę jechaliśmy za lokalną Nivą…
Kilka kilometrów dalej, przy długim łagodnym zjeździe z górki, samochód zaczął się dziwnie zachowywać – zaczął zwalniać, temperatura trochę podskoczyła, na pedał gazu też reagował niezbyt chętnie. Po kilku kilometrach wszystko wróciło do normy.
Pogoda była ładna, droga równa i pusta…
Po drodze często było widać farmy paneli słonecznych
i jakieś łowiska ?
Minęliśmy też jakieś kopalnie, chyba gliny na cegły? Całe pobliskie miasto było tego samego koloru
Problemy z samochodem wracały i znikały, przy podjazdach pod górkę trzeba było redukować do 3, wcześniej bez problemu dało się jechać na 4. Pora wyciągnąć Ossowskiego…
Silnik, Typowe niedomagania silnika, Silnik nie rozwija pełnej mocy i brak mu zrywności. Przepustnice, filtr powietrza, zapłon, pompa paliwa, gaźnik – niedomagania pompki przyspieszającej… Rzeczywiście, membrana wyraźnie podciekała, a na kolektorze był wyraźny zaciek.
Jechać się da, więc temat do ogarnięcia jak dojedziemy i silnik ostygnie.
Dotarliśmy po 16, więc nawet się jeszcze nie ściemniało. Z okna w końcu było można przyjrzeć się dachowym panelom słonecznym :)
Centralnym punktem całego Nea Anchialos były wykopaliska
W hotelu pustki, na plaży pustki, w restauracjach pustki…
Po obiadokolacji przyszła kolej na wymianę membranki. Okazało się też, że przewód podciśnienia od serwa się załamywał – ma trochę za duża średnicę i jest za krótki. Usztywnienie nie wiele jednak dało, załamał się kawałek dalej :/
I to tyle na ten dzień.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.