Dzień 9 …

… sprint na Węgry.

Poprzedniego wieczoru, w przyhotelowej restauracji akurat odbywało się wesele – nie było jednak zbyt głośno, skończyło się w miarę wcześnie, a pokój i tak mieliśmy z drugiej strony budynku. Mrówki przeszkadzały spać tylko trochę…

Tego dnia do przejechania było 650 km – ale od samego serbskiego Leskovac aż po węgierski Erd pod Budapesztem do dyspozycji była autostrada. Nie było już jednak dodatkowej godziny związanej z przesunięciem czasu, więc było trzeba wcześnie wstać i sprawnie się zebrać. Winietę na Węgry ( nie miałem jej w drodze do Archai :/ ) kupiłem online płacąc kartą, przynajmniej tak mówił translator … „Tisztelt Ügyfelünk! Autópálya matricáját sikeresen érvényesítettük”.

Dzień zaczął się jednak nieciekawie – poranna nieuwaga i na jednym z pierwszych skrzyżowań wgniotłem drzwi jakiemuś Serbowi :/

Na szczęście € przełamuje bariery językowe i uspokaja nerwy. Lampa była cała, maskę dało się zamknąć, pękła tylko szpachla – pojechaliśmy każdy w swoją stronę.

Wjechać na drogę prowadzącą do autostrady też nie było łatwo – GPS kierował na gruntową ścieżkę wśród krzaków, którą w ogóle nie wyglądała na prawidłową. Po kilku kilometrach przejechanych przez wioski i przyjrzeniu się mapie, okazało się ze innego wjazdu nie ma. GPS się nie mylił, to był wjazd na główną drogę, w przerwie między barierami ochronnymi.

Serbska autostrada miały jedną ciekawą cechę – co jakiś czas rozdzielała się na tyle, że ani drogi ani samochodów jadących w przeciwnym kierunku w ogóle nie było widać. Trochę dziwne uczycie, gdy jedzie się kilku pasmową drogą prowadzącą tylko w jednym kierunku. Poza tym nic ciekawego. Wgniecione nadkole spowodowało, że z lewej strony maska była lekko uniesiona i przy ruszaniu benzyną było czuć trochę bardziej. Co jakiś czas trzeba było też walczyć z mrówkami…

Na trasie przelotowej przez Belgrad był mały korek związany z robotami drogowymi – w naszym kierunku staliśmy akurat z górki, więc było bez problemów.

Na granicy z Węgrami staliśmy już znacznie dłużej, ponad godzinę, kolejka TIRów była kilkanaście razy dłuższa. Wjeżdżaliśmy już do Unii Europejskiej i oprócz sprawdzenia dokumentów, było trzeba nawet otworzyć bagażnik. Dobrze, że nie chcieli sprawdzać wszystkich pudełek, które tam miałem, bo zeszłoby na to kilka godzin :)

Do hotelu dotarliśmy dopiero przed 19, mrówki przywieźliśmy z sobą.

 

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Kategorie

Darczyńca

Piniata Cukierkowa bomba

Darczyńca

Sport&Classic Workshop

Darczyńca

FlyPhotos.net

Darczyńca

CARpenter - Grzegorz Arnold

Darczyńca

Darczyńca

Darczyńca

Michał i Paulina

Darczyńca

Szwedzkie Ziółka

Darczyńca

ABA Trans

Darczyńca

SkazaniNaŁadę

Darczyńca

Romera 10

Darczyńca

Filmowe Urodziny

Darczyńca

Klub Malucha

Darczyńca

Technicar

Darczyńca

Andrzej Borkowski

Darczyńca

Piotr Lechowicz

Darczyńca

Krzysztof Góra

Darczyńca

Ewelina Czajkowska

Darczyńca

Wojtek Goździewicz

Darczyńca

Konrad Melon

Darczyńca

Maciej Jermakow

Darczyńca

Paweł Mieczkowski

Darczyńca

Kancelaria Radców Prawnych Stopczyk & Mikulski sp.k.

Darczyńca

Darczyńca

Darczyńca

Darczyńca

Darczyńca

4racing.pl

Darczyńca

Kuba Kiljan

Darczyńca

Azul Holiday

Darczyńca

Grafix bis Zakład Poligraficzny

Darczyńca

Wojtek Pojda

Darczyńca

KEVISPORT wodny sprzęt ratunkowy i asekuracyjny

Darczyńca

Szkoła Tańca i Rock’n'Rolla Sportowego „Promenada”

Darczyńca

Warsaw Speed Team

Darczyńca

Artut

Darczyńca

Sport Ponad Podziałami

Darczyńca

Marek Mireński

Darczyńca

krzysm

Darczyńca

Twoja-Praga.pl