… i kolejne kilometry
Coś z tym zapłonem było trzeba zrobić, samochód trafił więc do warsztatu gdzie składany był silnik. Po regulacji zapłonu i luzu zaworów było zdecydowanie lepiej. W końcu było na tyle dobrze, że nie było sensu ryzykować i próbować coś jeszcze poprawić. Szczególnie, że do startu zostało już wtedy bardzo mało czasu.
Jedyną większą rzeczą zrobioną jeszcze przed wyjazdem, była wymiana cieknącej pompy sprzęgła. Poprawa była wyraźna, ciągle jednak mogłoby być lepiej. W najbliższym czasie sprawdzę, jaki efekt da wymiana przewodów i wysprzęglika. Cała reszta musiała zostać wtedy już taka jak była. Na dalsze grzebanie nie było ani sił ani czasu, lepszym rozwiązaniem było robienie testowych kilometrów.
W kabinie w końcu przybyły dwa radia – zwykłe i CB. W obu przypadkach trzeba było się trochę pomęczyć z anteną.
Stara zwykła antena… przerdzewiała i się połamała. Nowa miała wbudowany wzmacniacz i wymagała zasilania – przewód zasilający spalił się od razu po włączeniu radia :/ Na szczęście był tak cienki, że zadziałał jak bezpiecznik i obyło się bez strat. Tania chińszczyzna z Allegro… Skończyło się na wycieczce do FeuVertu – antena też ze wzmacniaczem ale z grubszym przewodem póki co działa.
Poprzednim razem antena CB na przyssawce na klapie bagażnika niezbyt się sprawdziła – zasięg był słaby i radia praktycznie nie używaliśmy. Najbardziej polecanym rozwiązaniem jest wywiercenie dziury w dachu, montaż anteny na stałe i przeciągnięcie kabla pod dachem. Najpierw trzeba jednak zdjąć podsufitkę. O ile zdjąć dało się ją w miarę łatwo, to wyciągnąć z samochodu już nie – na szczęście nie było to konieczne. Nie wiem, czy wyciągnięcie foteli by coś pomogło – najprostsza droga prowadziła przez przednią szybę… Na montaż i strojenie pojechałem do firmy Saxon – dowiedziałem się o niej dzięki filmom zamieszczonym na YouTube.
I to chyba było wszystko co działo się przed wyjazdem i co jeszcze pamiętam.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.