… długiego weekendu
Środa
Na pierwszy ogień poszedł problem z szarpaniem przy przyspieszaniu z niskich obrotów.
Rozrząd był ok, nie przeskoczył, znaki się pokrywały, napinacz też się nie poluzował. Jedną z niewielu już rzeczy niewymienionych od momentu zakupu Łady była pompa paliwa. Po wymianie na nową, radziecką, upolowaną na wyprzedaży, problem praktycznie ustąpił. A na wolnych obrotach silnik zaczął pracować wyraźnie równiej.
Niedziałający reanimowany alternator, po wymianie regulatora napięcia zaczął ładować i na razie został w samochodzie. W końcu mam dwa sprawdzone działające alternatory.
Potem z dwóch pompek spryskiwaczy – w jednej ułamałem króciec pod wężyk, a druga miała spalony silnik – złożyłem jedną sprawną. Jeszcze jedna nówka jest w zapasie.
Przyciąłem jeszcze deski na belki do kanału.
Czwartek
To był dzień pracujący, ale miałem urlop.
Rano pojechałem odebrać zamówiony czujnik wstecznego biegu i drążki reakcyjne wzdłużne. Wgiąłem prawy, ale zamówiłem oba. Drążki były, jednak w różnym stanie i cenie… Prawy wyglądał jakby przeleżał w magazynie kilkanaście lat, był droższy, dodatkowo tulejki miał osadzone jakoś krzywo. Nie dałem się namówić że tak pewnie ma być i wziąłem tylko lewy – było widać że jest nowy, tulejki były osadzone prosto. Jedyna różnica między lewym i prawym to strona po której jest blaszka służąca do odpowiedniego ułożenia linki hamulca ręcznego, długość drązków jest jednakowa. Linkę można jednak bez problemu ułożyć gdy obydwa drążki są lewe – i właśnie tak teraz wszystko jest zamontowane. Nie mam pomysłu jak mogłem ten drążek tak wgiąć
Jak grzebałem już przy zawieszeniu z tyłu to wymieniłem od razu długie śruby krótkich drążków reakcyjnych i dolne gumy amortyzatorów.
Cały czas miałem wrażenie, że czegoś jednak przy moście brakuje – wydawało mi się, że gdzieś był odpowietrznik, co potwierdzały książki i katalog części – nie było po nim jednak śladu.
Dopiero po oczyszczeniu miejsca gdzie powinien być, znalazłem jego resztki
Na szczęście odpowietrznik był przykręcany i po nacięciu szlifierką udało się ocalały fragment wykręcić, a nie było tego dużo, bo raptem 2 zwoje gwintu…
Odpowietrznika do kupienia w internecie nie znalazłem więc na razie jego rolę pełni śruba drożna samoróbka
Jak w Grecji zgubiłem wszystkie wieszaki tłumika końcowego, to wydech musiał w niego uderzyć i go ułamał. Wieszaki samoróbki na razie się sprawdzają
Skręciłem też belki do kanału – teraz, żeby podnieść przód albo tył samochodu, nie muszę układać za każdym razem 3 warstw desek.
Piątek
Po tym, jak po ostatnim tankowaniu wyszło duże spalanie, na wszelki wypadek wyciągnąłem bak i sprawdziłem czy nie zaczął ciec – na szczęście nie było żadnego śladu wycieku.
Wymieniłem czujnik wstecznego biegu i lekko uniosłem skrzynię na poduszce, bo ocierała o belkę.
Oczyściłem styki tylnej lewej lampy (nie kontaktowała lampa stopu) i silnika wycieraczek.
Wyciąłem uszczelkę pokrywy zaworów z papieru uszczelkowego 0,5mm. Niestety powierzchnia styku między głowicą a pokrywą była zbyt mała i nierówna, a uszczelka zbyt cienka i olej zaczął podciekać już na wolnych obrotach :/
Przelutowałem jeszcze rezystory ustalające napięcie w zasilaczu do aparatu fotograficznego – daje teraz ~3V zamiast ~2,7V. Będzie trzeba sprawdzić czy to wystarczy, żeby aparat pracował cały dzień non stop.
Sobota
W końcu wziąłem się za podłączenie wskaźnika ciśnienia oleju. Teoretycznie to tylko 5 przewodów, ale cztery z nich trzeba było wyprowadzić ze złączy zegarów, więc trochę to zajęło.
Papierowa uszczelka pokrywy zaworów się nie sprawdziła, a nie chciałem dawać tam silikonu, więc było trzeba z powrotem założyć gumową uszczelkę. Przy odkręcaniu nakrętek, jedna mi gdzieś spadła i nie mogłem jej znaleźć :/ Niestety to była ta przy aparacie zapłonowym. Znalazła się dopiero gdy zakręciłem silnik kluczem – wlazła między pasek rozrządu a koło zębate pompy oleju i aparatu :/ Rozrząd nie przeskoczył, jednak przy próbie odpalenia okazało się że zapłon jest przestawiony, wyszło że wypadł za wcześnie i to sporo – jeden ząbek koła to ~8,5°. Po ustawieniu zapłonu na ~5°, Łada odpaliła i jeździła bez problemu, jednak to nie było dokładnie to samo ustawienie co poprzednio – wolne obroty były wyższe.
Wskaźnik ciśnienia oleju działał – podczas jazdy pokazuje stabilne książkowe 4 kgf/cm2 (~0,4 MPa), a na wolnych obrotach przy ciepłym silniku utrzymuje się w okolicach 1 kgf/cm2 (~0,1 MPa), też prawidłowo.
Czujnik kiedyś miałem już założony, ale nie podłączony. Po rozgrzaniu silnika, na wolnych obrotach kontrolka ciśnienia oleju zaczynała mrugać. Jeżeli dobrze pamiętam, to czujnik pod kontrolkę i czujnik pod wskaźnik były wtedy zamienione miejscami, a w zależności od miejsca, olej dostaje się otworem o różnej średnicy.
Wyczyściłem jeszcze kostkę stacyjki, bo parę razy pojawił się coś nowego i dziwnego – na zimnym i tylko zimnym silniku, po wyłączeniu zapłonu silnik dalej chodził, samozapłon ?
Niedziela
Przymocowałem już ostatecznie wskaźnik ciśnienia oleju.
Zdjąłem pasek rozrządu, przestawiłem koło napędu pompy i aparatu o jeden ząbek na pasku i przestawiłem aparat na pierwotne położenie – zapłon i wolne obroty wróciły do normy.
Od ostatniego tankowania na liczniku było 78 km. Po przejechaniu kolejnych 136 km standardowej trasy testowej wskaźnik pokazywał 1/2 baku. Po zatankowaniu do pełna (17,5 L), wychodzi że na trasie spalanie powinno być mniejsze niż 8L/100km więc wygląda, że wszystko jest ok.
Евгений Травников na swoim kanale na YouTube pokazuje kilka sposobów jak można jeszcze trochę poprawić pracę i tak już bardzo dobrego gaźnika Solex – zmiany nie są inwazyjne, więc będzie można je wypróbować.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.