Szutry & Renifery
Pole standardowo było nad jeziorkiem…
Noc już była, ale była też niewiele cieplejsza od tej najzimniejszej w drodze na metę.
To był piątek. W drodze byliśmy już cały tydzień. Do granicy z Finlandią i ciut tańszej benzyny mieliśmy 50km.
I znowu trzeba było przestawić zegarki, o godzinę do przodu. Plan był taki, żeby przenocować w Rovaniemi, na złombolowym polu, które poprzednio ominęliśmy. Nie było na nie daleko – niecałe 400km, więc nie musieliśmy się spieszyć. Do Rovaniemi można było dojechać dwoma drogami – główną i bocznymi. Równego asfaltu już trochę przejechaliśmy
wybór padł więc na drugi wariant. Odbiliśmy na drogę 956
Początkowo droga dalej była utwardzona…
…szybko jednak skończyła się i taka…
i dalej lecieliśmy już szutrem
Fiński szuter jest jednak zdecydowanie równiejszy od wielu asfaltowych dróg w Polsce… Można było komfortowo jechać 80-90 km/h bez najmniejszej obawy, że wpadnie się w jakąś dziurę albo inny wyryp.
Większe obawy budziła droga hamowania na takiej nawierzchni, gdyby nagle pojawiło się coś takiego…
Co dziwne, na renifery zaczęliśmy trafiać dopiero gdy wróciliśmy na asfalt
Trafiła się też cała rodzinka…
I na koniec taka sztuka…
Na pole nas wpuścili, także wcześniejsza wizyta Złombolu musiała być w miarę spokojna…
W oddali, na drugim brzegu, znowu wypatrzyliśmy skocznię…
Tak jak poprzednio, najpierw spróbowaliśmy do niej dojechać od góry, ale trafiliśmy do centrum Santa Sport. Centrum to mało powiedziane, to był olbrzymi teren na którym trenować było można kilkanaście dyscyplin sportu.
Skocznia, a właściwie skocznie, były po drugiej stronie wzgórza.
Największa miła punkt K na 90 metrach.
Teren nie był ogrodzony, nikt też go nie pilnował…
Trasa:
Timelapse:
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.