Po śladach
Zdjęcia – Marcin Mazurkiewicz, JaSpoko
Numery były już odebrane, więc teoretycznie na start można było przyjechać do 8:30, jednak już po 7 na pokład wsiadł Marcin, załadowaliśmy jego rzeczy i ruszyliśmy spod AWFu na start. Mimo w miarę wczesnego dojazdu, na starcie stało już sporo ekip. Parking na którym odbywał się Late Night Checkin też też nie był pusty – niektórzy tam po prostu nocowali.
W tym roku start był w tym samym miejscu co Before 2014, w Dolinie Trzech Stawów.
W tym roku po raz kolejny udział brał legendarny już Tarpan
Ponownie pojawił się też Velorex
Z ciekawszych wynalazków udział w tym roku brały też Wołga, Tawrie i gość na SHLce, którego na trasie ubezpieczał Trabant…
Jak zwykle czas przed startem część ekip poświęcała na niezbędne naprawy. Jedna z załóg szukała lewego wewnętrznego cylinderka hamulcowego do Łady. Miałem komplet, ale to nie do końca rozwiązało problem… Ekipa jechała polonezem z przednimi zaciskami przełożonymi z Łady – „zamienił stryjek siekierkę na kijek”, bo do Łady klasyka popularne są z kolei przekładki zacisków z Samary. Najgorsze, że potrzebna była też śruba drożna, której niestety nie miałem. Po co? W ich cylinderku otwór został przegwintowany na większy, bo standardowy się zerwał. Takie rzeźby się mszczą.
Oczekiwanie minęło na dokończeniu obklejania samochodu, śniadaniu i spotkaniach ze starymi znajomymi z tras z poprzednich lat – trochę się już ich nazbierało…
Pewną nowością w tym roku była rzeczywista weryfikacja naklejek na samochodzie z listą darczyńców – zmiana zdecydowanie na plus!
Ruszyliśmy o 12, akurat jak zaczęło padać.
Mieliśmy do wyboru 3 warianty trasy
- autostradą przez Ostrawę i Brno, wiązałoby się to jednak z koniecznością wykupienia winietki na Czechy i nadłożeniem ok 100km
- autostradą do Ostrawy i tam odbić na Słowację, tu też trzeba by wykupić winietkę na Czechy, a autostradą jechalibyśmy tylko kawałek
- zwykłymi drogami do Cieszyna, potem kawałek Czechami i dalej już przez Słowację, wariant najkrótszy
Wygrał ostatni wariant. Co prawda tą samą trasą (i na to samo pole) jechałem do Grecji i nie wspominałem jej jako zbyt szybkiej, ale krótki dystans i nieduże prędkości przemawiały na naszą korzyść – zyskamy na niskim spalaniu. W efekcie powtórzyła się sytuacja ze startu Złombola ’12 – szybko odbiliśmy na Mikołów, a peleton pojechał dalej A4.
Do Cieszyna jechaliśmy za skodą Rapid (na Cieszyńskich blachach, więc założyliśmy, że wiedzą co robią ;-) Od razu wykupiliśmy winietkę na Słowację.
Przestało padać, ruch nie był duży i jechało się spokojnie
Na Słowacji minęliśmy stojącego na poboczu VW Transportera / Campera…
Spotkaliśmy go potem na stacji benzynowej – ekipa nazywała się „Balkan Trip” i jechali na wakacje.
Stali wtedy na poboczu bo silnik dostał samozapłonu, a teraz musieli wymienić cieknący przewód paliwowy którego mieliśmy kilka metrów :)
A w podziękowaniu dostaliśmy coś takiego :)
Spokojne tempo, kilometr za kilometrem…
… wiele miejsc pamiętałem z wyjazdu do Grecji, np. stację benzynową na której kupiłem puszkę energetyka o nazwie „Semtex”…
… i w końcu dotarliśmy do Komarom na Węgrzech
Przed bramą na pole spotkaliśmy ekipę MER-STYK czyli Pawła i Pawła jadących piękną Favoritką. Stali przed nami na starcie.
Na campingu byliśmy jako jedni z pierwszych i mając jeszcze w pamięci noc z 2012 roku rozbiliśmy się w głębi pola.
Dziwiłem się, że w ogóle Złombol na to pole znowu wpuścili. W raz z kolejnymi nadjeżdżającymi samochodami, okazało się że chyba jednak nie zapomnieli poprzednich odwiedzin… Na polu było sporo miejsca, ale że skończyły się identyfikatory, to reszta ekip musiała jechać na pola rezerwowe.
Egeszegezłombolgulasz, dobranoc.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.