Stau
Przyszedł czas na powrót.
Jak zwykle ile załóg, tyle pomysłów na drogę powrotną. Większość ekip planowała wypad do Włoch lub Chorwacji, niektórzy zwiedzali Bałkany, a inni (np. Tavria) cisnęli prosto do domu. Na północ Niemiec nie wybierał się chyba jednak nikt. Zapowiadało się więc parę dni jazdy w pojedynkę.
Rano, na rozbudzenie, Tavria potrzebowała trochę prądu…
Po nocnej ulewie, dzień zapowiadał się na pogodny
Panda!
To chmury czy mgła?
Granica Austrii – przekroczona nie wiem już który raz…
O co chodzi z tym chmurami ?
I pogoda się popsuła :/
Znajomy parking – w ubiegłym roku sprawdzaliśmy tam tylne hamulce w Tavrii…
Tunel i granica Niemiec
Wydaje mi się, że mijałem potem gdzieś TIRa z drugą połówką tego czegoś…
Autobahn, a trzeba zwolnić ze względu na warunki pogodowe…
Roboty drogowe…
I korki! W radiu co pół godziny podawali całą serię komunikatów „miasto – x kilometer stau”…
W efekcie zamiast komfortowej jazdy dobrym tempem, droga stała się bardzo męcząca. Jedyny plus, to to że w korku było można obejrzeć samochody które normalnie tylko by mignęły na lewym pasie…
Na horyzoncie tak jakby zaczęło się jednak przejaśniać…
Stuttgart i parking nad autostradą – 5 piętrowy na 4200 samochodów…
Momentami autostrada wcale od parkingu się tak mocno nie różniła
W końcu się jednak wypogodziło
Do hotelu dojechałem ok 17
Mimo jazdy autostradami, średnia prędkość tego dnia wyniosła tylko 60 km/h.
Na wieczór w planie było szybkie zwiedzanie Heidelbergu, skończyło się jednak niestety jedynie na przejechaniu przez centrum.
Miasto okazało się bardzo nieprzyjazne dla samochodów. Zaparkować przy ulicy praktycznie się nie da, miasto posiada jednak kilka dużych parkingów podziemnych. Jeden (295 miejsc) z dwóch znajdujących się przy Zamku był pełen, drugi (265 miejsc) był nieczynny. Wróciłem do hotelu, tym razem sen wygrał.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.