Hot pursuit
Następny nocleg wypadał w Wenecji, do przejechania było prawie 700km.
Pierwszą część trasy, przez Węgry do Austrii jechaliśmy drogami bezpłatnymi, kierunek na Gyor
Bezpłatna droga była pusta i przebiegała obok płatnej autostrady więc nie traciliśmy za dużo na tempie. Jakieś Złombole jechały jednak podobną trasę
Granicę z Austrią przekroczyć mieliśmy w okolicy Sopron
Od strony węgierskiej – żywej duszy, po stronie austryjackiej – kontrola wszystkich papierów…
Do autostrady mieliśmy jeszcze kawałek i nawigacja nie do końca mogła się ogarnąć…
Tankowanie i zakup 10 dniowej winietki (niestety nie wystarczyła na powrót, a dłuższej nie opłacało się kupować)
Zaczęły się podjazdy pod lekkie wzniesienia, ale problemów z chłodzeniem nie było
W końcu przebiliśmy się na autostradę i rozpoczęliśmy pościg za peletonem, kierunek Graz.
Pierwsze dogonione Złombole…
Lewy pas to nie kółko różańcowe…
I dalej na Klagenfurt
Droga do Włoch wiodła przez Alpy, zaczęły się wzniesienia i tunele…
Widoki też były niczego sobie
Trzymaliśmy prędkość w okolicach 105 km/h, dogoniliśmy 2 polonezy…
Widoki widokami…
… ale znowu musiałem wspomagać się nagrzewnicą. Czujnik wentylatora sprawdziłem poprzedniego dnia, działał. Akurat przyszła pora na tankowanie tuż przed włoską granicą…
… i kontrolę sytuacji pod maską.
Nie było różowo, a właściwie trochę było, od płynu który wywaliło ze zbiorniczka wyrównawczego.
Czyli czujnik temperatury i wskaźnik jest sprawny, a problem leży gdzieś głębiej. Moc była, oleju nie ubyło, płyn był czysty, ciśnienie oleju było w normie, tak samo jak temperatura oleju…
Przy okazji wymiany uszczelki miski olejowej, wywierciłem dziurę (tak jakby z wyciekami było mało problemów ;-) i wspawałem nakrętkę pod czujnik temperatury oleju
Obok wskaźnika ciśnienia oleju akurat było miejsce na jeszcze jeden.
Nie specjalnie było co z tym robić, dolałem wody i ruszyliśmy dalej na camping. W międzyczasie na stację podjechała ekipa kilku Złomboli
także w końcu kierunek mieliśmy dobry.
Czekały nas teraz setki kilometrów Włoskimi autostradami. Są płatne i to nie mało, ale mają jedną zaletę – bardzo mało bramek. Bilet pobiera się na wjeździe i płaci się dopiero na zjeździe.
Dalej jechałem już na ogrzewaniu, tak w ramach treningu przed Tunezją ;-)
Górskie widoki szybko się skończyły
i dalej jechaliśmy już po prostej, wymijając sznury TIRów
Od tej pory wskaźnik temperatury był pod ciągłą obserwacją już do powrotu do domu.
Bramki…
…i ostatnie kilkadziesiąt kilometrów na camping przejechaliśmy drogami lokalnymi
Chyba na tym rondzie, mignął mi z lewej Velorex
a na tym, na poboczu, widać Drakar’a (mieli problem z linką sprzęgła).
Camping był mega wielki, bardziej przypominał miasto
Stawiałem na zacięty termostat. Wymiana nie jest trudna, miałem stary zapasowy, trzeba było jednak poczekać, aż wszystko ostygnie.
Z termostatem coś rzeczywiście było nie tak – zawór od małego obiegu miał ułamany zaczep i siedział krzywo
Na dokładniejszą sekcję nie było wtedy już warunków, założyłem zapasowy termostat, odpowietrzyłem układ i poszedłem spać.
Gieroje – dzięki za pomoc!
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.