Konwój
Self Balancing Scooter
Self Balancing Scooter Sale
Dopłynęliśmy i ok 23 (nie wiem już którego czasu) zjechaliśmy z promu, jakby nie patrzeć do Afryki.
Zaraz po zjeździe przechwycił nas człowiek z ministerstwa turystyki Tunezji, który pomógł nam jako grupie, w miarę sprawnie przebić się przez cały proces odprawy.
Na początek do uzupełnienia był jeszcze jeden papierek – tym razem z danymi pojazdu (marka, model, VIN, pojemność, liczba cylindrów…)
To jakie samochody najwyraźniej nie budziły żadnego zdziwienia napawało optymizmem ;-)
Pierwsze okienko – paszport, świstki…
To był dopiero początek
Do załatwienia był kantor, żeby opłacić ubezpieczenie. Walutę w kantorze można wymienić tylko za okazaniem paszportu. A w paszport wbili nam samochody – bez nich opuścić Tunezję byłoby pewnie ciężko…
Nie wiem kto bardziej ryzykował – my, czy np. właściciel tego Ferrari California ?
Camp4x4 załatwił zieloną kartę…
…wszyscy pozałatwiali co trzeba – czyli mieli „fisze-blu” (w wolnym tłumaczeniu „niebieski świstek”)…
Ostatnia kontrola…
… gdzie te fisze-blu nam pozabierali (zostały nam tylko zielone kopie) i oficjalnie byliśmy w Tunezji
Welcome my friend!
Tak w skrócie wyglądała droga na camping…
Była noc, więc było ciemno, kilka rzeczy zwróciło jednak uwagę.
Światła miasta w tle robiły wrażenie
Na spory kawałek od portu mieliśmy obstawę policji
Bardzo szybko trafiliśmy też na posterunek policji na rondzie (co okazało się praktycznie normą)
Mijające nas samochody trąbiły, ale w geście pozdrowienia (machali nam nie tylko kierowcy ale i policja)
Posterunki policji były też przy bramkach na autostradzie
Z jednej strony dawało to pewne poczucie bezpieczeństwa, z drugiej powodowało jednak pewne obawy (środek nocy nie pomagał).
Na pierwszej stacji benzynowej zrobiliśmy przerwę organizacyjną
Teoretycznie, mieliśmy rezerwację w hotelu all-inclusive za 30€ od osoby za noc…
Kilka ekip się zdecydowało, reszta wybrała camping. Jak się okazało, byłem jedyną osobą z nawigacją GPS z wbitymi współrzędnymi campingów, więc ruszyliśmy standardowo na 1 z listy
Po ciemku go jednak nie znaleźliśmy…
.. więc pojechaliśmy na drugi, oddalony o kilkanaście kilometrów, które przejechaliśmy już nie autostradą, a normalnymi drogami
Mimo późnej pory, ulice wcale nie były kompletnie opustoszałe
Drugi camping okazał się dobrym wyborem – były już tam załogi które przeprawiły się wcześniejszym promem, kosztował 10 dinarów (~4€) od osoby i był blisko plaży.
Do Tunezji przeprawiło się 15 załóg, kolejność według numerów:
- 09 Gniotsa Nie Łamiotsa
- 11 Bondar Team
- 25 LIMBOWA najlepsza ulica w Gdyni
- 26 07 Zgłoś się
- 44 44 kuce
- 45 Chopy z Borewicza
- 170 Chłopcy z PRL
- 191 Paciuloki
- 215 Wół roboczy
- 226 Godzilla Team
- 340 Camp 4X4
- 367 AutOszołomy
- 376 Siemion Team
- 396 Chopy z Trapeza (zastępcza Skoda Octavia)
- 435 Highlander Drink Team
Tegoroczne dyplomy były w stylu „zrób-to-sam”
W miejsce na wklejenie pamiątki z podróży idealnie pasował 1 dinar.
Była chyba 3 w nocy, napompowałem materac, ale rozkładać namiotu nie miałem już siły, było ciepło.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.