Sprawdzona taktyka
Wieczorem w akademiku AWF’u, już praktycznie tradycyjnie, spotkałem załogę „Matadory”
- No nie… znowu wy?! :D
- No siema… :D
Ostatnia noc w wygodnym łóżku – następnego dnia zaczynała się już „katorga”.
Na start jak zwykle dojechałem przed 8 – w tym roku było jeszcze wyjątkowo pusto, może przez niesprzyjająca pogodę.
Załóg po Late Night Check-in było mało i ustawiłem się prawie na samym początku, załóg czekających na odprawę też nie było jeszcze dużo.
W tym roku start nie był spod Spodka, ale kawałek obok – na parkingu przy Narodowej Orkiestrze Symfonicznej Polskiego Radia i Międzynarodowym Centrum Kongresowym.
„Zaciął nam się zamek w Żuku, ma ktoś pożyczyć młotek?” – klasyczne rozwiązanie problemu na złombolu ;-)
Parking zaczął się zapełniać…
Od dawna czekałem, aż ktoś w końcu pojedzie Moskwiczem!
To nie mógł być nikt inny tylko Finowie, znajomi z Nordcapp i Passo dello Stelvio :)
Teraz czekam już tylko, aż ktoś w końcu pojedzie Roburem.
A gdy parking był już pełen …
… Złombole przyjeżdżały dalej.
W końcu wybiła godzina startu
Na pierwszych światłach stała Policja
Jednak jak zwykle nie ogarnęła tematu i załoga JaSpoko wyjechała z parkingu po godzinie stania w korku.
Finowie jadący Moskwiczem z Polski do Hiszpanii
Pierwszy nocleg wypadał albo w Czechach, w okolicach Pragi albo w Niemczech, w okolicach Drezna. Przejazd przez Czechy wiązał się wykupieniem winietki i wieloma robotami drogowymi na trasie – wybór był prosty.
Na bramkach na A4 spotkałem załogę Brunatnych jadących Wartburgiem (także zwycięzców w konkursie organizowanym przez załogę TP-Link :)
Jechali ~95km/h, więc przez spory kawałek toczyliśmy się razem, żeby Tavria JaSpoko miała szansę odrobić czas stracony w Katowicach.
Jedni jechali szybciej…
… inni wolniej …
… na bramkach jednak wszyscy są równi
Na jednym z wiaduktów grupa ludzi wywiesiła transparent „Złombol 2017” i machała do przejeżdżających załóg – coś takiego zawsze dodaje sił
Tankowanie na ostatniej stacji przed granicą…
Dłuższa rozmowa z kierowcami ciężarówek (dzięki za rady odnośnie trasy!)
Tavria była niestety jeszcze daleko, więc spotkać mieliśmy się już na polu.
Niemcy, Żublin (rozstaw kół wskazuje na przeszczep budy Żuka na ramę Lublina) …
… i ponownie Brunatni :)
Złombole na poboczu, 3 zestawy samochód plus mała niewiadówka – jedna miała urwane koło, od Łady nic nie podejdzie :(
Od kilkudziesięciu kilometrów uwagę zwracało ciśnienie oleju – nie było stabilne, wskazówka lekko pływała (na szczęście nie drżała). Kontrolka zbyt niskiego ciśnienia jednak się nie zapalała, temperatura oleju i silnika też była prawidłowa, silnik pracował równo – pozostało więc „jechać, obserwować”.
Pole było niedaleko Portu lotniczego Drezno…
Dojechaliśmy za dnia i raczej w czołówce
Niedługo potem przyjechał polonez Matadorów
- Znowu wy?!
- Ty mi zaraz będziesz poloneza naprawiał!
Powyżej 100km/h pojawiały się i nasilały u nich gdzieś z tyłu wibracje. Podejrzenie padło na krzyżak, bo wał był wymieniany na używany, który trochę przeleżał.
Dwie kobyłki miałem, dwie miała załoga Skody…
Na krzyżaku przy dyfrze wyczuwalny był luz. Krzyżak na wymianę mieliśmy, czas i siły też były, więc wzięliśmy się do roboty.
Krótka scenka zanim jeszcze zaczęliśmy:
- Co się stało?
- Czuć wibracje i jest luz na krzyżaku
- I chcecie coś z tym robić?
- Czemu nie?
- Mogę sprawdzić?
- Jasne
- (wczołguje się pod samochód, sprawdza, wyłazi)
- Wiecie jaka jest najważniejsza zasada na Złombolu?
- No jaka?
- Jak działa to nie ruszać. Który raz jedziecie na Złombol? Pierwszy?
- Nie, siódmy. A Ty?
- Drugi
Więcej już się nie pojawił.
Oznaczyliśmy wzajemne położenie wszystkich elementów, pierścienie zabezpieczające udało się wyciągnąć w całości, stary krzyżak był zarośnięty rdzą, nowy udało się wymienić bez większych problemów.
U siebie oczyściłem tylko styk przewodu do czujnika ciśnienia oleju.
Dla wszystkich speców dla których wymiana krzyżaka to nie problem, bo przecież wystarczy ponap… młotkiem
Oglądać, uczyć się!
Układ hamulcowy
W tym roku nie wymagał większej obsługi.
Olej z cieknącego uszczelniacza półosi na szczęście okładzinę szczęki zapaprał minimalnie. Przy okazji wymiany uszczelniacza wymieniłem też jedną śrubę z zerwanym gwintem mocująca osłonę łożyska. Blaszki centrujące bębny na półosi (dorobione chyba jeszcze ubiegłym razem?) nie wypadły i dalej się sprawdzają.
W gumowej osłonie korektora siły hamowania ciągle zbiera się woda, chyba trzeba w końcu zrobić dziurę odpływową…
Z przodu założyłem nowe klocki – starych zostało jeszcze ~50% i zostały jako zapas.
Parę tygodni przed wyjazdem płyn hamulcowy zaczął cieknąć, ale z wężyka zbiorniczka pompy sprzęgła. Temat właściwego typu gumy do płynu hamulcowego badałem chyba 3 złombole temu… zapasowy wężyk przydał się dopiero teraz.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.