Have a safe trip!
Jaki to był dzień tygodnia?
Niedziela… a 2/3 trasy przebiegało później przez Francję, idealnie :/ Od razu ustawiłem jednak w GPSie omijanie dróg płatnych.
I to wcale nie był zły wybór
Droga była dobra i pusta…
Takie coś…
Przejaśniło się, ale widok na horyzoncie nie wróżył nic dobrego
Była szansa, że przejdzie bokiem…
Wybór zwykłych dróg znowu okazał się słuszny…
Bramki? Przecież wybrałem drogi bezpłatne :/
I widmo ulewy…
Odcinek okazał się jednak bezpłatny, koszt przejazdu na kolejnych bramkach wynosił 0 eurocentów :)
Ulewę dałby się ominąć chyba tylko zawracając…
Laweta z Insygnią na szwajcarskich blachach – tylko po co? Życie jest za krótkie, żeby jeździć Oplem…
Podstawy chmur prawie w zasięgu ręki…
Znowu ciekawa, jakby przemysłowa, okolica…
Widoki…
Jadąc zwykłymi drogami, stacje benzynowe zwykle trzeba trochę poszukać. Na rondzie tuż przed jedną przejazd blokowała policja…
… ze względu na przejazd peletonu rowerzystów
A na stacji spotkałem polskiego kierowcę ciężarówki – jego znajomy jechał w Złombolu Żukiem
„Maxi China” – odwiedziny sobie darowałem…
Cały czas tak zielono, jak poprzedniego dnia pustynnie…
Znajoma laweta…
Co chwilę trochę padało…
I warunki były zdradliwe :(
Rondo z rozmachem…
O co tu chodziło?
Odcinek graniczny między Hiszpanią a Francją wiódł przez nadmorskie kurorty…
Aixam, sporo było ich widać, ciekawe jako miejski samochód, jednak w trasie i pod górkę po prostu nie jadą…
Przejeżdżając przez garby najdelikatniej jak się dało i tak przycierałem wydechem :/
Nie wiem w którym momencie właściwie przekroczyłem granicę, może tu ?
Kurortowo…
Ford? Chevrolet? Dodge?
Tu jest jakby luksusowo…
A tu przykład paskudnej francuskiej architektury
Ten mały szary bunkier to fotoradar, niestety błysnął. To musiała być już więc Francja…
Dość częsty widok – camper już nie z rowerami, ale lawetą z małym miejskim samochodem
A tego potwora jeszcze spotkam…
Omijanie płatnych odcinków we Francji to toczenie się przez wsie…
„Wyścig”…
… i korek przed Bordeaux z powodu kolizji
Na CB złapał mnie kierowca busa – dał znać, że nie mam prawego przedniego światła. Akurat niedługo zjechałem na tankowanie…
… i przy okazji chwilę ciekawej rozmowy z kierowniczką campera
Zawsze miło usłyszeć życzenia „Have a safe trip!” od kogoś nieznajomego, kilka tysięcy kilometrów od domu.
Wymiana żarówki, dolewka oleju…
… i w drogę. Campera dogoniłem po kilkunastu minutach, obowiązkowa wymiana mrugnięć awaryjne / długie, prędkości mieliśmy niestety bardzo różne…
Nie wiem co się w tej Francji dzieje…
Gratuluję pomysłu zaparkowania na zakręcie
Hotel…
… połowa Francji z głowy.
Ślad trasy
Stary silnik
1.3 nie wyrzuciłem.
Zamówiłem nowe zawory, prowadnice, sprężyny, uszczelniacze i razem z głowicą z pierwszego silnika, tego z którym Łada była kupiona, zawiozłem do szlifierni.
Przy okazji składania wszystkiego do kupy, założyłem w końcu też regulowane koło rozrządu
Głowica była splanowana, ale niestety nie sprawdziłem, czy powierzchnia bloku była równa.
I to prawdopodobnie był błąd.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.