Festiwal anomalii i analogii
W tym roku zgłosiło się 836 załóg.
Na tą chwilę uzbierano 1 718 703,41 zł, a liczenie wciąż trwa.
Z jednej strony duży sukces, z drugiej strony duży problem, co wyraźnie pokazał sam start – parking pod Spodkiem był za mały, żeby pomieścić wszystkie załogi.
Na starcie jakoś upchać trzeba tylko samochody, na mecie dochodzą jeszcze jednak namioty.
Wygląda więc, że już kolejny raz kryterium wyboru celu nie była trudność jego zdobycia, a logistyka – gdzie pomieścić taką masę?
Ta edycja Złombola stała się ekstremalna nie ze względu na wyzwanie jakie stawiała przed uczestnikiem, a ze względu na skalę.
W Chalkidiki było ładnie, to fakt. Porównując to do równie wczasowej mety w Noja, nawet dystans prezentował się jednak marnie – najprostszą trasę o długości ~1600km można zrobić w ~20 godzin.
Czy tak ma wyglądać przyszłość Złombola?
Jest nadzieja że nie.
Przyszłoroczny cel poznamy jak zwykle wraz z nowym rokiem, znamy już jednak przybliżony termin – CZERWIEC
Zostaje więc raptem 9 miesięcy na znalezienie Darczyńców i przygotowanie samochodu, a 12 to zwykle za mało.
Czy to jest odważny krok ze strony organizatorów mający na celu odsianie „wczasowiczów”, ograniczenie liczy uczestników i powrót do ekstremalnych korzeni Złombola?
Pozostaje czekać i mieć nadzieję.
Tegoroczny wyjazd w liczbach:
- 6973 km
- 531 litry paliwa
- 14 przekroczonych granic
- 2 kontynenty
- 1 UPG
I ~0,15L oleju, z czego na oko połowa wychlapana, a raptem połowa przepalona – ta informacja będzie stanowiła ładny kontrast dla jednej z sytuacji składających się na dramat tegorocznych przygotowań. O tym jednak dużo później, najpierw relacja „light” dzień po dniu. Retrospekcja przygotowań pojawi się później i może pokaże dlaczego wyjazd w tym roku wyglądał tak, a nie inaczej.
[…] według Sport&Classic to normalne przy docieraniu. Takie stwierdzenie ładnie kontrastuje z podsumowaniem tegorocznego wyjazdu, […]