HGS
Nie miałem pojęcia czego się spodziewać na (dziewiątej) granicy z Turcją
Strona Grecka poszła płynnie
Posterunki ze strażnikami z ostrą bronią jakoś już nie robią na mnie wrażenia…
Pierwsza, wstępna, bramka po stronie tureckiej…
Kolejka do kolejnej…
Tym razem obyło się na tylko otwartym bagażniku
Chce się komuś przepisać i sprawdzić co tam było napisane?
Trzecia bramka…
Turcja…
… i tankowanie – takich sztucznych radiowozów było potem sporo
Spalanie 9,08L/100km więc słabo, ale na granicy trochę stałem.
Na pytanie o HGS (turecką winietkę w formie naklejki RFID) obsługa stacji nie była wstanie mi pomóc.
Niestety nie zauważyłem, że wypięła mi się z gniazdka ładowarka i nie mam zdjęć ze sporego odcinka.
Lista rzeczy do ogarnięcia po przekroczeniu granicy wyglądała tak:
- znaleźć bankomat i wypłacić trochę tureckich Lir
- wykupić HGS
- przebić się przez Stambuł
- dojechać do hotelu
(zdjęcia poglądowe ze Street View)
Bankomat
Według Google Maps powinien być zaraz przy skrzyżowaniu, tak jak na StreetView
Był, niestety nieczynny. Po krótkiej rozmowie z taksówkarzem używając Google Translate dowiedziałem się, ze najbliższy będzie kawałek dalej, w centrum – do którego wjazd bym wąską uliczką ostro pod górę
Ale bankomat był
Jedna rzecz z głowy, kolej na HGS które teoretycznie można kupić na stacjach benzynowych i w urzędach pocztowych. Od Limbowej miałem informację, że można to wykupić w budkach przed wjazdem na autostradę. Chciałem to jednak załatwić możliwie wcześnie, za dnia, i mieć to z głowy.
HGS – podejście 1
Nieudane, ale skierowali mnie na następną stacje Shell, kilka kilometrów dalej
Niestety, też bez skutku. W restauracji obok (chyba) kierownik znał angielski – wyjaśnił, że HGS’em nie trzeba się specjalnie przejmować i jak wykupię go nawet za 2-3 dni to nie będzie problemu. Mimo problemów natury językowej, Turcy byli przyjaźnie nastawieni i starali się pomóc – miłe zaskoczenie.
Patrząc teraz na Google Maps widzę jak byłem blisko załatwienia sprawy… po przeciwnej stronie ulicy było PTT, czyli turecka poczta.
Droga była bardzo dobrej jakości, ruch odbywał się płynnie i z kulturą. Silnikowi jednak niespecjalnie odpowiadało paliwo ze stacji przy granicy – po ruszeniu z postoju miał tendencje do lekkiego szarpania :/
Stambuł był coraz bliżej, było popołudnie i czas większego natężenia ruchu. Zatrzymałem się na MOP’ie ok. 80km przed przekroczeniem Bosfor’u
Wszystkie 3 południowe mosty były zakorkowane, północny był za to pusty…
Dowiedziałem się jednak, że przejazd przez niego jest kilka razy droższy i dlatego wszyscy stoją w korkach na pozostałych. Oraz, że
„This is Istanbul, there are always traffic jams!”
Odczekałem jeszcze trochę – nim później, tym powinno być luźniej.
Już się ściemniało…
W końcu na znakach wypatrzyłem HGS!
Pora przebić się do Azji…
Na wcinkach ruch był spory, ale wszystko szło płynnie, kulturalnie i bez agresji…
Granica, ale innego typu, tym razem Europa – Azja
Zostało już tylko dojechać do hotelu…
To był ciężki dzień
Po raz pierwszy na recepcji wzięli ode mnie kluczyki i Ładę przestawił hotelowy parkingowy.
Niestety postawili ją za górką, przy ulicy, przy okazji robiąc sobie parę zdjęć… miałem okno akurat na tą stronę. Poprosiłem o przestawienie z powrotem pod lobby – do włamania wystarczy przecież śrubokręt, a już zbita szyba to byłby duży problem.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.