Dzień 10

Bez sensu

Dystans niewiele ponad 500km, czas przejazdu ~8 godzin – czyli znowu zapowiadał się długi dzień.

Przy planowaniu trasy nie zwróciłem uwagi na jedno – między Bułgarią a Rumunią nie było akurat po drodze żadnego mostu, przez Dunaj przeprawiać było trzeba się promem.

Barwy flagi Bułgarii dziwnym trafem zapadały w pamięć…

Bocianowa okolica…

Płasko i pusto…

… teren w sam raz pod farmę baterii słonecznych

Tankowanie (7,87L/100km)…

Niva! Dawno nie było…

Autostrad tego dnia raczej nie było w planie…

… i znowu Niva, nawet w tym samym kolorze

Na horyzoncie pojawił się góry…

Pierwsze większe miasto i od razu kontrast wśród użytkowników dróg…

Architektura odpowiadała obrazowi (przejaskrawionemu przez Misia, Rejs, Alternatywy 4…) końcówki PRL’u jaki mam w pamięci

Dimityr Błagojew – pionier bułgarskiego socjalizmu

Odcinek górskich serpentyn z nawierzchnią słabej jakości…

… i w końcu trochę wyżej pojawiło się to coś

Nie zabłądziłem :)

Ostatni odcinek po większym wyrypie…

Buzłudża – po polsku to chyba będzie „Bez sensu”. Nie potrafię sobie wyobrazić jak można było zbudowanie czegoś takiego na szczycie góry o wysokości 1441 m. n.p.m. uznać za dobry pomysł…

Kiedyś było można wejść do środka, ale teraz wszystkie dziury są już zablokowane, a terenu pilnuje policjant z pistoletem

Kawałek niżej było coś jeszcze…

W końcu zauważyłem, że czeka mnie przeprawa promem przez Dunaj. Według rozkładu prom kursował co 2 godziny, więc spóźnienie oznaczało późny dojazd na nocleg. Wyglądało, że przy sprawnym tempie powinienem mieć jednak ok. 30 minut zapasu.

Na drodze zjazdowej wyryp był jeszcze większy :/

UAZy…

Nie wierzę, żeby to Iveco było tak pomalowane przypadkowo (po prawej wskazówka)…

„Klasyczne” blokowiska…

Przeplatane nowoczesną architekturą…

… ale klasyka jednak dominowała

Myślałem że to jakaś uczelnia, a to po prostu urząd miejski…

Gdyby nie te anteny satelitarne i klimatyzatory…

… i klasyczny pomnik na wylocie

Coś się jednak też tam buduje…

Wóz…

… Niva, trójka albo szóstka…

… i ZIŁ

Cały czas kontrolowałem GPS, ale godzina dojazdu na prom była stabilna…

… mimo ciągle napotykanych spowolnień…

… ale przynajmniej bez korków

Piątka i Niva…

Roboty…

Klasyka…

Piątka…

Pierwsze znaki wskazujące dojazd na prom…

Znowu wóz…

Teoretycznie ostatnia prosta…

Port był kawałek za zakrętem w prawo – tyle, że ten odcinek był zamknięty

Ze względu na konieczny objazd, rezerwa czasowa skurczyła się do ok. 10 minut…

Port i kontrola graniczna…

Zakup biletu…

… i oczekiwanie na prom – jak to chyba „w tamtych czasach” bywało, rozkład kursów był tylko poglądowy.

Gość w okularach kogoś mi przypominał…

Który to już raz Łada podróżuje promem… (Loch Ness dwa razy, Grecja raz, Nordkapp dwa razy, Tunezja trzy razy…) dziewiąty?

Potem czekaliśmy jeszcze z 15 minut na ostatnich spóźnialskich.

Także tak, także tego…

Długo nie płynęliśmy…

Wiedziałem, że go gdzieś już widziałem…

Powrót na stały grunt…

… jedenasta granica Bułgaria – Rumunia…

… i opłata portowa

W Rumunii byłem w 2015 roku, pozytywnie mnie wtedy zaskoczyła więc nie miałem większych obaw…

Pustki…

… przeplatały się z jednakowo wyglądającymi miejscowościami…

Samochód zaparkowany przed bramą jest prawdopodobnie wyznacznikiem statusu społecznego

Krajowa…

… i tankowanie (7,54L/100km)

Chwilę po ruszeniu ze stacji, wskazówka temperatury wychyliła się w zdecydowanie niebezpieczny rejon skali

Ogrzewanie włączone na maksimum zatrzymało dalszy wzrost, ale sytuacja poprawiła się dopiero po kilku bardzo nerwowych kilometrach

Zapadał zmierzch, więc na szczęście robiło się chłodniej

Wraz z zachodzącym słońcem gasła też nadzieja, że w tym roku znowu uda się wrócić na kołach

To, że w tym roku w ogóle udało się wystartować i przejechać taki kawał drogi to i tak był sukces.
Chyba pierwsza spotkana stara Dacia…

Turceni – największa elektrownia Rumunii…

Târgu Jiu…

… i hotel

Na wolnych obrotach temperatura rosła, a poziom płynu w zbiorniczku wyrównawczym się podnosił

Loża ekspertów powie: „To niemożliwe”

Tak może się wydawać komuś, kto nie zna kontekstu miesięcy porażek, ale o tym później.

Jedyne stwierdzenie jakie ma sens brzmi: „To Złombol”

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Kategorie

Darczyńca

Piniata Cukierkowa bomba

Darczyńca

Sport&Classic Workshop

Darczyńca

FlyPhotos.net

Darczyńca

CARpenter - Grzegorz Arnold

Darczyńca

Darczyńca

Darczyńca

Michał i Paulina

Darczyńca

Szwedzkie Ziółka

Darczyńca

ABA Trans

Darczyńca

SkazaniNaŁadę

Darczyńca

Romera 10

Darczyńca

Filmowe Urodziny

Darczyńca

Klub Malucha

Darczyńca

Technicar

Darczyńca

Andrzej Borkowski

Darczyńca

Piotr Lechowicz

Darczyńca

Krzysztof Góra

Darczyńca

Ewelina Czajkowska

Darczyńca

Wojtek Goździewicz

Darczyńca

Konrad Melon

Darczyńca

Maciej Jermakow

Darczyńca

Paweł Mieczkowski

Darczyńca

Kancelaria Radców Prawnych Stopczyk & Mikulski sp.k.

Darczyńca

Darczyńca

Darczyńca

Darczyńca

Darczyńca

4racing.pl

Darczyńca

Kuba Kiljan

Darczyńca

Azul Holiday

Darczyńca

Grafix bis Zakład Poligraficzny

Darczyńca

Wojtek Pojda

Darczyńca

KEVISPORT wodny sprzęt ratunkowy i asekuracyjny

Darczyńca

Szkoła Tańca i Rock’n'Rolla Sportowego „Promenada”

Darczyńca

Warsaw Speed Team

Darczyńca

Artut

Darczyńca

Sport Ponad Podziałami

Darczyńca

Marek Mireński

Darczyńca

krzysm

Darczyńca

Twoja-Praga.pl