Dzień 12, część 2

Ściana

Węgry – typowy odcinek tranzytowy

Najpierw Debrecen…

Złombole!

Starałem się nie przekraczać 95 km/h, nie miałem szans dotrzymać im tempa

Od Miskolc…

… to już ostatnia węgierska prosta…

Ciekawostka – na tej tablicy wyświetlał się numer rejestracyjny ciężarówki, która miała zjechać na kontrolę (akurat ta która jechała wtedy przede mną)

Trzynasta granica, Węgry…

… Słowacja

Kierunek Košice…

… potem Presov…

… z fabryką łożysk ZVL

W Presov chyba wypadł pierwszy nocleg w drodze na Transfogaraską?

Rozglądałem się za jakąś przydrożną restauracją, ale Google nic ciekawego nie podpowiadał…

Przynajmniej wieczorne widoki były ładne…

Dziwne, że nikt tego jeszcze nie skosił…

Fabia, 100…

… i ostatnia, czternasta, granica Słowacja…

… Polska

Słońce własnie zachodziło…

… a do przejechania zostało ok 400km. Nocleg w hotelu wydawał się stratą czasu

Namierzyłem jakąś restaurację…

… ale była już zamknięta

Zmierzch – najgorszy okres dla oczu…

Restauracja przy trasie – według Google czynna do 22…

… rzeczywiście była czynna. Niestety, restauracyjne posiłki mimo, że wybierałem te najbezpieczniejsze ze względu na niewygodna dietę, dawały się już we znaki.
Następne w planie było tankowanie (6,72L/100km)…

… herbata i drzemka.

Trasa wiodła zwykłymi drogami, nie oświetlonymi i wymagającymi znacznie większej uwagi niż nocna jazda autostradą

Przejazd przez oświetlone miejscowości tylko bardziej męczył oczy…

Dzięki GPS’owi i zdublowanej nawigacji w telefonie działającym jak noktowizor wiadomo było kiedy spodziewać się zakrętów – nie ostrzegały jednak o innych pojazdach

Tempo było słabe, ale przewidywany czas dojazdu pozostawał stabilny

Za Kielcami…

… w końcu wjechałem na S7

Oświetlone węzły…

… przeplatały się z ciemnymi prostymi…

… i odcinkami ze zmienioną organizacją ruchu

I tak na zmianę

Zostało 80km…

… i nie pomagało już nic – cukierki, otwarte okno, głośna muzyka, ciepły czy zimny nawiew. To nie była senność, bo oczy mi się nie zamykały, po ponad 16 godzinach w trasie nie miałem siły jechać dalej. Zjechałem na najbliższą stację, żeby się trochę rozruszać.

Na horyzoncie w końcu pojawiły się światła…

… których już tylko przybywało

Żwirki i Wigury…

Białe oświetlenie – czyli Łazienkowski…

… i ok. 2:30 garaż

Ten ostatni 18 godzinny odcinek mnie dobił.  Nie mogłem zasnąć, ale przynajmniej leżałem już we własnym łóżku. Stres i zmęczenie skumulowane przez prawie dwutygodniową trasę poprzedzoną miesiącami przygotowań w trybie awaryjnym nie pozwalały na normalny sen przez trzy kolejne noce.

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Kategorie

Darczyńca

Piniata Cukierkowa bomba

Darczyńca

Sport&Classic Workshop

Darczyńca

FlyPhotos.net

Darczyńca

CARpenter - Grzegorz Arnold

Darczyńca

Darczyńca

Darczyńca

Michał i Paulina

Darczyńca

Szwedzkie Ziółka

Darczyńca

ABA Trans

Darczyńca

SkazaniNaŁadę

Darczyńca

Romera 10

Darczyńca

Filmowe Urodziny

Darczyńca

Klub Malucha

Darczyńca

Technicar

Darczyńca

Andrzej Borkowski

Darczyńca

Piotr Lechowicz

Darczyńca

Krzysztof Góra

Darczyńca

Ewelina Czajkowska

Darczyńca

Wojtek Goździewicz

Darczyńca

Konrad Melon

Darczyńca

Maciej Jermakow

Darczyńca

Paweł Mieczkowski

Darczyńca

Kancelaria Radców Prawnych Stopczyk & Mikulski sp.k.

Darczyńca

Darczyńca

Darczyńca

Darczyńca

Darczyńca

4racing.pl

Darczyńca

Kuba Kiljan

Darczyńca

Azul Holiday

Darczyńca

Grafix bis Zakład Poligraficzny

Darczyńca

Wojtek Pojda

Darczyńca

KEVISPORT wodny sprzęt ratunkowy i asekuracyjny

Darczyńca

Szkoła Tańca i Rock’n'Rolla Sportowego „Promenada”

Darczyńca

Warsaw Speed Team

Darczyńca

Artut

Darczyńca

Sport Ponad Podziałami

Darczyńca

Marek Mireński

Darczyńca

krzysm

Darczyńca

Twoja-Praga.pl