Półmetek
Jaki to był dzień tygodnia? Nie miałem pojęcia.
Za dnia, przy odpowietrzaniu układu po wieczornej wymianie pompy, przyczynę tępych hebli znalazłem szybko.
Guma przewodu podciśnienia do serwa rozmiękła od ciepła i przy pracującym silniku przewód był zassany tak, że nic nie przepuszczał.
W ramach serwisu po zimowaniu, wymieniłem elastyczne przewody hamulcowe (przód i tył). Przednie były w kiepskim stanie
Guma przy końcówce zacisku się rozwarstwiła i zbierał się pod nią płyn. Wytrzymały 5 złomboli, i tak nieźle jak na MasterSport.
Wymieniłem też przewód podciśnienia serwa, bo stary się przetarł
Przewód był na szczęście na tyle długi, że po ucięciu zniszczonego kawałka udało się go założyć. Będzie trzeba spróbować wymienić go na silikonowy, albo na kawałek tuż nad kolektorem wydechowym dać stalową rurkę.
Nie przypuszczaliśmy, że przed wyjazdem z campingu czeka nas wyzwanie nowego typu – odbiór dowodów osobistych i opłata.
Proces był wieloetapowy i składało się na niego
- odnalezienie swojego dowodu – teoretycznie były chyba posegregowane, ale nie do końca
- znalezienie w notesie wpisu z nazwiskami swojej załogi – miałem trochę łatwiej
- poczekanie, aż właściciel wypisze rachunek – robił to bardzo dokładnie, bez pośpiechu
- opłacenie rachunku u pani u której szukało się dowodu – o dziwo, było można płacić kartą
- odebranie dowodu i rachunku
Całość trwała 10-15 minut na załogę, a przez noc jak zwykle załóg najechało sporo…
W końcu spotkałem załogę Generała Jaruzela – akurat potrzebowali odpowietrznik cylinderka hamulcowego do swojej Łady:)
Ruszamy…
Zapowiadał się ładny dzień…
Kanciato…
Widokowo…
Silnik się grzał.Jak z tym jechać zdążyłem się już nauczyć.
Self Service = tanie paliwo :)
I zonk. Gość z obsługi na pytanie o resztę z niewykorzystanej kwoty tylko wzruszał ramionami. Nadpłatę mogliśmy wykorzystać wpisując kod z paragonu, ale dopiero jutro i tylko na tej stacji. Po długiej dyskusji z użyciem translatora Google w końcu wziął od nas paragony i wydał nam z własnych pieniędzy.
Dojeżdżamy do autostrady i kierujemy się na prom…
… tak jak inni
Widoki, Złombole..
Port…
… i od razu przechwytuje nas lokalna portowa mafia ;-)
One way ticket please…
Ustawiamy się w kolejce…
… na prom…
Przy zjeździe z promu stała telewizja, ale to nie na nas czekali
Włoski uporządkowany chaos / chaotyczny porządek na drodze nie robił już na nas wrażenia
Krajobraz znowu się trochę zmienił
Roboty drogowe pozostały na stabilnym poziomie
Gdybym miał wymienić drugi, po starej Pandzie, charakterystyczny samochód spotykany na drogach byłby to Fiat Multipla
Autostrady na Sycylii były… mniej surowe?
Z Palermo miałem prom do Tunisu, ale dopiero w sobotę.
Meta była kawałek dalej…
Kwiatków dawno ktoś nie podlał…
Palermo objechaliśmy obwodnicą
„Z drogi, cisnę Unem”, norma
Widoki, Złombole…
Stacja + Supermarket = Złombole
Na stacji znowu ciekawostka. Dwie ceny – niższa dla Self Service i normalna, ale do wieczora obowiązuje ta niższa, nawet przy obsłudze. Mają fantazję.
Dalej pojechaliśmy już lokalnymi drogami
Lekkie serpentyny to była całkiem miła odmiana
Małe miasteczka…
Wybrzeże…
Meta etapu europejskiego już blisko…
Pozdrowienia od organizatorów…
[ja]: Widzimy się w Tunezji ?
[organizatorzy]: Nie, nie jedziemy…
[ja]: …
Stojąc w kolejce na kołach skręconych w prawo wydech zmienił ton
Nakrętka końcówki drążka znowu zahaczała o dwururkę :/ Nie pamiętam już czy zwróciłem na to uwagę przy przekładce skrzyni.
Recepcja nie wiedziała, że czeka ich ciężki wieczór ;-)
Dojechaliśmy na tyle wcześnie, że ze znalezieniem miejsca nie było jeszcze problemu
Było jeszcze jasno i zauważyłem, że zdzierałem zewnętrzną stronę lewej przedniej opony.
Na serwis przewidziany był następny dzień.
Powoli zjeżdżały kolejne załogi, wszyscy świętowali dotarcie do mety.
Dla mnie to był dopiero półmetek.
[…] jak na Sycylii – tyle że tu ktoś chyba je […]